Słysząc zadowolony głos chłopaka, Deer podniosła się na łokciu i lekko przetarł twarz. Miała na sobie koszulkę chłopaka, w którą uprzedniego wieczoru wyatarła jego krew. Wyciągnęła ręce do góry by się przeciągnąć, poczuła jego ręce położone na jej talii.
- Królewno? - zaśmiała się cicho obracając do chłopaka.- Czy byłam aż tak dobra?
- Niewątpliwie - odpowiedział po krótkiej przerwie na pocałunek.
Deer uśmiechnęła się słysząc komplement i ponownie zatopiła swe usta w jego. Przewrócił ją na plecy i zaczął delikatnie łaskotać. Desiree wybuchła śmiechech i zaczęła głośno protestować, starając mu na ślepo oddać. Przez przypadek trafiła go w krocze, chłopak chcąc z niej zakpić opadł obok niej i zaczął biadolić. Mimo tego Deer wykryła jego podstęp i odrzekła głośno:
- Cóż... potrafię mocniej - zaśmiała się i z widoczną dumą położyła się obok niego.
- Jesteś aż taka okrutna? - zapytał udawając płacz.
- Widzisz? Trafiłeś na rudowłosą, a ta rudowłosa akurat jest bezlitosna - zaśmiała się.
Wtuliła się po chwili w jego bok, muskając palcami zarysowane mięśnie brzucha, które niezwykle się jej podobały.
Czy dobrze zrobiła że się z nim przespała? Czy po tym wszystkim po prostu o niej zapomni i zacznie żyć własnym życiem?
Deer zerwała się nagle z łóżka.
- No żesz kur. wa mać! - złapała za leginsy i szybko je ubrała.
- Co się stało? - Alex postąpił tak jak Desiree. Jego ton wymagał wyjaśnień.
- Wyleją mnie... Na pewno mnie wyleją. - przecedziła przez zęby, dając znak ręką iż pożyczajego bluzę.- Zapomniałam o próbie generalnej, mam dzisiaj występ w teatrze.
Złapała za jakiś ołówek, który spoczywał przy panelach i zapisała na desce swój numer i adres mieszkania.
- To wiesz... jakbyś chciał się spotkać... jeszcze - ostatni wyraz wypowiedziała niemal szeptem.
Wybiegła przez pokój do drzwi wejściowych, na schodach zauważyła rozespaną Lilu, która machnęła jej ręką na pożegnanie. Tuż za nią, z pokoju wyszedł już całkowicie ubrany. Widząc podejrzliwy wzrok dziewczynki, tylko przytulił Deer na pożegnanie. Zamykając za sobą drzwi rudowłosa usłyszała tylko głośne i równocześnie ciekawskie pytanie, skierowane wprost z ust dziewczynki:
- No i co? Przeleciałeś ją?
***
- Chyba odkrył pan moją tajemnicę, panie Smith - zielona długa suknia ubrana przez Deer na potrzeby sztuki, zafalowała wdzięcznie, kiedy zrobiłla ona krok do przodu.
Rudowłosa dziewczyna zakryła swoje usta wachlarzem w łąbędzie i kwiaty lotosu i uniosła nogę, wyjmując spod halki rekwizyt rewolwera.
- A teraz musi pan za to zapłacić! - wycelowała w brodatego aktora.
- Stop, stop... Cho lera jasna! Desiree rybeńko jesteś stworzona do tej roli, ale proszę... Bądź bardziej kobieca - wykrzyknął scenarzysta w okularach, trzymając plik kartek scenariusza.- Zróbmy cięcie. Deer idź się przewietrzyć, ale tej kiecki nie ściągaj.
Dziewczyna niechętnie się zgodziła i uciekła szybko za kulisy. Złapała za telefon by sprawdzić czy czasem ktoś do niej nie dzwonił (oczywiście tym "ktosiem" był nikt kto inny jak Alex). Niestety żadnej wiadomości nie otrzymała, a że w schowku nie było ani jednej butelki z wodą została zmuszona udać się do najbliższego sklepu w stroju wiktoriańskich kobiet i w grubym koku. Niskość dziewczyny dała o sobie znać w markecie, kiedy to nie mogła dosięgnąć do wody mineralnej ukrytej na półce wyższej o około 10 centmetrów niż sięgały ręce Desiree. Ktoś się nad nią ułaskawił i podał jej wodę.
- Deer? Wyglądasz, wyglądasz jak...- odezwał się głos Kyle'a, który okazał się być jej wybawcą.
- Jak? Jak pniak drzewa? - obydwoje wyszli ze sklepu. - Daruj sobie to wszystko.
- Nie to miałem na myśli - uśmiechnął się lekko i przetarł dłonią kark.- Desiree błagam cię... Daj mi chociaż jedną szansę!
Deer doskonale wiedziała o co chodzi. Kyle, po prostu bez niej nie mógł żyć.
- Już ci to mówiłam, ja nie szukam chłopaka - odpowiedziała zdenerwowanym tonem i przystanęła na środku chodnika, czując na sobie ciekawskie spojrzenie turystów.
- Musisz być taka uparta? Deer ja naprawdę...
- Tak muszę być taka uparta. Jest tyle fajnych dziewczyn, widzę jak się za tobą oglądają, wszyscy to widzą a ty musiałeś sobie ubzdurać mnie!
Kyle, złapał ją za nadgarstek, lecz ona szybko odtrąciła jego rękę.
- DEER! CZY TY NAPRAWDĘ NIE ROZUMIESZ ŻE CIĘ KOCHAM? -wykrzyknął głośno.
- Daj już spokój. - dzeiwczynie zaskliły się oczy.- Nie odzywaj się do mnie, mam cię dość!
Przyspieszyła nagle i widząc iż Kyle już za nią nie idzie spoglądnęła smutnym wzrokiem na komórkę.
Czy ona naprawdę jest taka podła?
Mickey?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz