Szczerze? Nie spodziewałam się jakiegokolwiek odzewu, a tu proszę! Wilczym Tropem 2.0 znajduje się pod tym adresem:
sobota, 20 czerwca 2015
wtorek, 16 czerwca 2015
Odnowa bloga
Witam!
Tu Alfie, z nowymi pomysłami i zapałem. Ktoś tu jeszcze wpada? Jeśli tak, to mam dobrą wiadomość. Blog zostaje odnowiony, ale na innym adresie i z nieco inną fabułą, jak również akcją, posuniętą dwa lata w przeszłość.
Wyczekujcie linka!
~ Alfie
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Od Deer cd. Mickey'go
Słysząc zadowolony głos chłopaka, Deer podniosła się na łokciu i lekko przetarł twarz. Miała na sobie koszulkę chłopaka, w którą uprzedniego wieczoru wyatarła jego krew. Wyciągnęła ręce do góry by się przeciągnąć, poczuła jego ręce położone na jej talii.
- Królewno? - zaśmiała się cicho obracając do chłopaka.- Czy byłam aż tak dobra?
- Niewątpliwie - odpowiedział po krótkiej przerwie na pocałunek.
Deer uśmiechnęła się słysząc komplement i ponownie zatopiła swe usta w jego. Przewrócił ją na plecy i zaczął delikatnie łaskotać. Desiree wybuchła śmiechech i zaczęła głośno protestować, starając mu na ślepo oddać. Przez przypadek trafiła go w krocze, chłopak chcąc z niej zakpić opadł obok niej i zaczął biadolić. Mimo tego Deer wykryła jego podstęp i odrzekła głośno:
- Cóż... potrafię mocniej - zaśmiała się i z widoczną dumą położyła się obok niego.
- Jesteś aż taka okrutna? - zapytał udawając płacz.
- Widzisz? Trafiłeś na rudowłosą, a ta rudowłosa akurat jest bezlitosna - zaśmiała się.
Wtuliła się po chwili w jego bok, muskając palcami zarysowane mięśnie brzucha, które niezwykle się jej podobały.
Czy dobrze zrobiła że się z nim przespała? Czy po tym wszystkim po prostu o niej zapomni i zacznie żyć własnym życiem?
Deer zerwała się nagle z łóżka.
- No żesz kur. wa mać! - złapała za leginsy i szybko je ubrała.
- Co się stało? - Alex postąpił tak jak Desiree. Jego ton wymagał wyjaśnień.
- Wyleją mnie... Na pewno mnie wyleją. - przecedziła przez zęby, dając znak ręką iż pożyczajego bluzę.- Zapomniałam o próbie generalnej, mam dzisiaj występ w teatrze.
Złapała za jakiś ołówek, który spoczywał przy panelach i zapisała na desce swój numer i adres mieszkania.
- To wiesz... jakbyś chciał się spotkać... jeszcze - ostatni wyraz wypowiedziała niemal szeptem.
Wybiegła przez pokój do drzwi wejściowych, na schodach zauważyła rozespaną Lilu, która machnęła jej ręką na pożegnanie. Tuż za nią, z pokoju wyszedł już całkowicie ubrany. Widząc podejrzliwy wzrok dziewczynki, tylko przytulił Deer na pożegnanie. Zamykając za sobą drzwi rudowłosa usłyszała tylko głośne i równocześnie ciekawskie pytanie, skierowane wprost z ust dziewczynki:
- No i co? Przeleciałeś ją?
***
- Chyba odkrył pan moją tajemnicę, panie Smith - zielona długa suknia ubrana przez Deer na potrzeby sztuki, zafalowała wdzięcznie, kiedy zrobiłla ona krok do przodu.
Rudowłosa dziewczyna zakryła swoje usta wachlarzem w łąbędzie i kwiaty lotosu i uniosła nogę, wyjmując spod halki rekwizyt rewolwera.
- A teraz musi pan za to zapłacić! - wycelowała w brodatego aktora.
- Stop, stop... Cho lera jasna! Desiree rybeńko jesteś stworzona do tej roli, ale proszę... Bądź bardziej kobieca - wykrzyknął scenarzysta w okularach, trzymając plik kartek scenariusza.- Zróbmy cięcie. Deer idź się przewietrzyć, ale tej kiecki nie ściągaj.
Dziewczyna niechętnie się zgodziła i uciekła szybko za kulisy. Złapała za telefon by sprawdzić czy czasem ktoś do niej nie dzwonił (oczywiście tym "ktosiem" był nikt kto inny jak Alex). Niestety żadnej wiadomości nie otrzymała, a że w schowku nie było ani jednej butelki z wodą została zmuszona udać się do najbliższego sklepu w stroju wiktoriańskich kobiet i w grubym koku. Niskość dziewczyny dała o sobie znać w markecie, kiedy to nie mogła dosięgnąć do wody mineralnej ukrytej na półce wyższej o około 10 centmetrów niż sięgały ręce Desiree. Ktoś się nad nią ułaskawił i podał jej wodę.
- Deer? Wyglądasz, wyglądasz jak...- odezwał się głos Kyle'a, który okazał się być jej wybawcą.
- Jak? Jak pniak drzewa? - obydwoje wyszli ze sklepu. - Daruj sobie to wszystko.
- Nie to miałem na myśli - uśmiechnął się lekko i przetarł dłonią kark.- Desiree błagam cię... Daj mi chociaż jedną szansę!
Deer doskonale wiedziała o co chodzi. Kyle, po prostu bez niej nie mógł żyć.
- Już ci to mówiłam, ja nie szukam chłopaka - odpowiedziała zdenerwowanym tonem i przystanęła na środku chodnika, czując na sobie ciekawskie spojrzenie turystów.
- Musisz być taka uparta? Deer ja naprawdę...
- Tak muszę być taka uparta. Jest tyle fajnych dziewczyn, widzę jak się za tobą oglądają, wszyscy to widzą a ty musiałeś sobie ubzdurać mnie!
Kyle, złapał ją za nadgarstek, lecz ona szybko odtrąciła jego rękę.
- DEER! CZY TY NAPRAWDĘ NIE ROZUMIESZ ŻE CIĘ KOCHAM? -wykrzyknął głośno.
- Daj już spokój. - dzeiwczynie zaskliły się oczy.- Nie odzywaj się do mnie, mam cię dość!
Przyspieszyła nagle i widząc iż Kyle już za nią nie idzie spoglądnęła smutnym wzrokiem na komórkę.
Czy ona naprawdę jest taka podła?
Mickey?
sobota, 4 kwietnia 2015
Od Mickey'go cd. Deer
- Zabawne. - mruknął pod nosem odnośnie komentarza na temat ubioru. Popatrzył na Deer, uważnie mierząc ją wzrokiem. Zauważył, że ma ochotę troszkę z niego podrwić, wiec zastosował się do jednej z zasad Alfiego - "Nie wahaj się. W końcu to ty ją przelecisz w razie czego, nie ona ciebie." Dlatego po rostu zerwał z niej stanik i zajęli się czym mieli zająć.
***
Tym razem przeszkadzało im światło słońca, które dopiero co wzeszło.
- Cześć królewno. - rzucił, widząc, że Deer już nie śpi.
Deer?
Od Deer cd. Mickey'go
- Następnym razem ubiorę jakiś ciuch sportowy... Może wtedy będzie ci łatwiej - zadrwiła z niego cicho.
Jego palce błądziły chwilę po jej ciele, po czym ponownie zatrzymały się na zapięciu czarnego stanika. No tak... Przecież Mickey to mężczyzna nie podda się zanim nie zrobi czegoś do końca. W tej sytuacji jednak mógł kompletnie się skompromitować, a Deer byłaby bezlitosna. Odgarnęła włosy do przodu, by nie przeszkadzały chłopakowi, który nadal nie mógł sobie z zapięciem poradzić.
- Chyba mama nade mną czuwa... I ojciec zresztą też - zakpiła ponownie.
Mickey, nie odpowiedział jej, był zbyt skupiony rozpracowywaniem skomplikowanej haftki. Desiree powolnym ruchem się do niego przytuliła, obejmując jego brzuch. Światło księżyca, zaczęło ją coraz bardziej pobudzać, dodatkowo zbliżała się wiosna.
Ach ten czas kiedy rodzice wilkołaczych nastolatków zamykają ich w piwnicy, gdyż przestają już całkowicie racjonalnie myśleć. Dziewczynie jednak żadna nieprzyjemna sytuacja się nie pojawiła w czasie tego okresu kiedy kobiety są zupełnie tak napalone jak faceci. W wieku czternastu lat, rodzice zaobserwowali dziwne zmiany w jej zachowaniu, dlatego pozwalali jej (zresztą jej rodzeństwo także), ba rozkazywali, by nigdzie nie wychodzili.
Niewątpliwie zaczęła zbliżać się wiosna. I to nie było spowodowane wilczymi hormonami, lecz wypadającą białą sierścią. Nie raz zapewniała przyjaciół, że przyprowadza psy sąsiadki do domu i się nimi opiekuje, dlatego jest u niej tyle sierści. Ale jak tu sobie poradzić kiedy owa starucha mieszkająca tuż za płotem posiada dwa czarne pieski rasy chihuahua, a twoi znajomi często ją widzą na dworze?
Deer gwałtownie się od niego odsunęła wypinając pierś i prezentując swoje wdzięki. Przygryzła lekko wargę, a widząc lekko zdziwioną i nieporadną minę chłopaka powiedziała głośno i stanowczo:
- Po prostu to ze mnie zerwij, a jak pokażesz mi na co cię stać i mnie nie zawiedziesz, może ci to darują.
Złapała między palce lewe ramiączko i opuściła je w dół. Wiedziała, że wygląda cholernie ponętnie i Alexowi trudno będzie się pohamować.
Mickey?
niedziela, 29 marca 2015
Od Mickey'go cd. Deer
Alex miał już dość tego księżyca. Czuł się, jakby robił mu na złość i z drwiną patrzył na ich poczynania. W dodatku była pełnia, więc intensywne światło księżyca namawiało go do przemiany. Na szczęście miał to wyćwiczone, więc z łatwością powstrzymywał się od wskoczenia w wilcze futro. Przymrużył oczy, kiedy blade światło nie pozwoliło mu na widzenie wyraźnie. Kiedy dziewczyna wbiła paznokcie w jego kark, poczuł ciepłą ciecz spływającą po szyi. Deer też ją poczuła, bo natychmiast ściągnęła ręce i wytarła je, oczywiście o jego, koszulkę.
- Och, nie chciałam. - wydukała. Sam zbytnio nie przejął się tą raną, likantropie zdolności zaraz zaczną działać i przy odrobinie szczęścia nie zostanie po nich nawet blizna.
- Daj spokój. - rzucił uśmiechnięty, wycierając kroplę, która zaczęła spływać po jego jabłku Adama. - Zaraz się zagoi. - dodał, po czym pocałował wilczycę po raz kolejny. Zaraz jednak na jego twarzy pojawiła życzliwa konsternacja i z udawanym wyrzutem oskarżył Deer.
- Nie przeprosiłaś mnie! - popatrzył na nią swoimi oczyma.
- Mówiłam, że nie mam zamiaru, panie beto. - uśmiechnęła się złośliwie. - Czas się przekonać, kto jest lepszy. - przywarła do niego wargami, namiętnie i mocno całując. Było to niezwykłe uczucie dla obu stron, dlatego dopiero, gdy zabrakło im tchu zmuszeni byli ustąpić.
- Zwracam ci honor, rudzielcu. Chyba wygrałaś. - oba likantropy jeszcze poszerzyły swoje uśmiechy.
Usiedli na łóżku i ściągnęli koszulki. Alex cicho się zaśmiał, widząc jak dziewczyna patrzy na jego delikatnie zarysowane mięśnie brzucha. Wyciągnęła rękę i delikatnie po nim przejechała.
- Co, za małe? - jego prawy kącik ust powędrował do góry.
- Mogą być. - wyszczerzyła zęby Deer. - Przestań zachwycać się swoją masą mięśniową i jeszcze mnie pocałuj. - Zrobił, jak mówiła, sięgając jednocześnie do haftek jej stanika. Nie zaprotestowała, ale widząc, jak chłopak skupia się na rozpracowaniu zapięcia, mimowolnie wybuchnęła śmiechem.
- Marnie mi to idzie. - rzucił, z wyrazem skupienia na twarzy. W świetle księżyca Deer z łatwością zauważyła jego rumieńce zakłopotania.
- Och, nie chciałam. - wydukała. Sam zbytnio nie przejął się tą raną, likantropie zdolności zaraz zaczną działać i przy odrobinie szczęścia nie zostanie po nich nawet blizna.
- Daj spokój. - rzucił uśmiechnięty, wycierając kroplę, która zaczęła spływać po jego jabłku Adama. - Zaraz się zagoi. - dodał, po czym pocałował wilczycę po raz kolejny. Zaraz jednak na jego twarzy pojawiła życzliwa konsternacja i z udawanym wyrzutem oskarżył Deer.
- Nie przeprosiłaś mnie! - popatrzył na nią swoimi oczyma.
- Mówiłam, że nie mam zamiaru, panie beto. - uśmiechnęła się złośliwie. - Czas się przekonać, kto jest lepszy. - przywarła do niego wargami, namiętnie i mocno całując. Było to niezwykłe uczucie dla obu stron, dlatego dopiero, gdy zabrakło im tchu zmuszeni byli ustąpić.
- Zwracam ci honor, rudzielcu. Chyba wygrałaś. - oba likantropy jeszcze poszerzyły swoje uśmiechy.
Usiedli na łóżku i ściągnęli koszulki. Alex cicho się zaśmiał, widząc jak dziewczyna patrzy na jego delikatnie zarysowane mięśnie brzucha. Wyciągnęła rękę i delikatnie po nim przejechała.
- Co, za małe? - jego prawy kącik ust powędrował do góry.
- Mogą być. - wyszczerzyła zęby Deer. - Przestań zachwycać się swoją masą mięśniową i jeszcze mnie pocałuj. - Zrobił, jak mówiła, sięgając jednocześnie do haftek jej stanika. Nie zaprotestowała, ale widząc, jak chłopak skupia się na rozpracowaniu zapięcia, mimowolnie wybuchnęła śmiechem.
- Marnie mi to idzie. - rzucił, z wyrazem skupienia na twarzy. W świetle księżyca Deer z łatwością zauważyła jego rumieńce zakłopotania.
Od Deer c.d Mickey'a
Księżycowe światło, które wręcz nachalnie starało się wedrzeć do pokoju przez dość duże okna, oświetlało ich ciała. Deer przejechała ręką po jego klatce piersiowej i usiadła na nim okrakiem, twierdząc w myślach, że będzie to wygodniejsza pozycja.
- Rozumiem - nieco się rozchmurzyła, spoglądając na niego wzrokiem pełnym podziękowania i troski.
- Czyli nadal nie masz zamiaru mnie przeprosić? - przejechał ręką po jej udzie, widząc iż dziewczyna całkowicie mu na to pozwala.
Alex uśmiechnął się chytrym uśmieszkiem i uniósł brew do góry, zagryzając wargi. Jego dotyk specjalnie uspokałaj dziewczynę, czuła się dziwnie bezpieczna i zarazem podniecona.
- Nie - wyszeptała i zaśmiała się lekko, schylając głowę ku niemu.
Ich usta ponownie się połączyły w słodki pocałunek. Ten całus był jednak widocznie bardziej odważny i chwilę w nim trwali, zanim znowu udało im się od siebie oderwać. Oczy dziewczyny zalśniły ekscytacją.
- Nie wiem czy ktoś ci to już mówił ale... Świetnie całujesz - uśmiechnęła się zadziornie i odważnym ruchem przejechała mu ręką po włosach.
- No wiesz, w końcu jestem betą - zaśmiał się głośniej.
- Czyli uważasz, że jesteś lepszy ode mnie? - skrzyżowała ręce na piersi ale tylko na chwilkę, by złapać go za ręce, które wędrowały po jej ciele.
W rzeczy samej Deer tylko chciała się nim pobawić, zobaczyć jaki jest. Ta noc nie miała się skończyć jednoznacznie, Desiree na razie nad sobą w pełni panowała. W pełni...
- Och, dobrze, że mój ojciec tego nie widzi - wyszeptała i ponownie się nad nim pochyliły.
Musnęła kąciko jego ust, chłopak nie mógł wydusić przez nią ani słowa. Powolnym ruchem przewrócił ją na plecy, Deer wbiła mu swoje paznokcie w kark i przejechała nimi po jego koszulce. Do czego przecież mogą doprowadzć niewinne pocałunki i gesty, w których ukryte były emocje trudne do opisania? Kiedy pójdzie to za daleko, Deer to po prostu przerwie, prawda?
Mickey?
| HOME |
OLDER ENTRIES▶
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Layout by
TYLER