Łowy i głód
nigdy się nie kończą

niedziela, 22 lutego 2015

Od Alfiego c.d. Alaski

Uwielbiał się droczyć i trudno stwierdzić, czy to wada czy też zaleta. Zmierzył ją wzrokiem, udając, że się poważnie zastanawia nad jej propozycją. Randki według niego były zbędnymi potokami słów i słodyczy, w których się jedynie gra na zwłokę. Takie robienie apetytu przed kolacją. Durny wymysł romantyczek i autorek marnych romantyków.
- Hmm... nie - odpowiedział, jakby wcale ją nie podpuścił do zadania tego pytania. Cwaniak, co? Randki nie dla niego, wybaczcie drogie panie. Nie interesował się takimi rzeczami, on nie patrzył przyszłościowo, liczyło się dla niego jedynie to co tu i teraz się dzieje, tylko to go obchodziło. Spójrzmy na niego: nie ma pracy, mieszkania, swojego miejsca, nigdy nie miał dziewczyny dłużej niż dwa tygodnie, dużo pije, mało robi, nie ma wykształcenia, a jego odpowiedzialność jest na poziomie pięciolatka, albo i niższym. Owszem, na alfę by się nadawał, ale to tylko dzięki intuicji i instynkcie, który na razie zwyczajnie tłumił. Skoro on tak się przejmuje obecną chwilą, to powróćmy do niej zamiast spamić o jego umyśle, który nie jest zbyt skomplikowany. - Ja jestem dokładnie taki sam jak inni i jedyne co mnie interesuje to pozbawienie Cię majtek, ale miło, że pytasz. W każdym razie, moja odpowiedź brzmi nie. 
Rozbrajająca szczerość 2.0. Alfie był jedną z tych osób, co powie prosto w twarz co myśli i właśnie teraz to zrobił. Uśmiechnął się ponownie, zaczepnie i patrzył jej wyzywająco w oczy, jak zawsze ukazując swą dominacje. Typowy alfa osadzony w becie, a to ciekawe. W jego myślach niedługo potrwa taki stan, miał plany dotyczące wskoczenia szczebel wyżej w hierarchii, zrzucając aktualną alfę na sam dół, jednak na razie to bez znaczenia. Powróćmy do kwestii dobierania się do czyiś majtek. Czemu tego nie zrobił? Przecież on zawsze dostaje to, czego chce. Po pierwsze, chciał się z nią jeszcze podroczyć, potrzymać w niepewności, odrzucić ją. Po drugie, przez nią przerwał swoje "polowanie" więc miał prawo być zirytowany. Po trzecie, nie znał jej, nawet z widzenia nie kojarzył. Niestety, nieobecność w watasze przez tak długi okres czasu sprawiała, że nie znał nowych członków, więc nie miał pewności, czy ona jest jednym z nich czy może należy do konkurencyjnej watahy i po seksie nie chciałaby mu przypadkiem poderżnąć gardła. Albo przed, co kto woli, są różne fetysze, a bycie betą wiąże się z niebezpieczeństwem. To nie znaczyło, że się jej bał, wręcz przeciwnie, jednak wtedy byłby bezbronny i wyczerpany, a ona miałaby przewagę.

Alaska?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER