Łowy i głód
nigdy się nie kończą

czwartek, 26 lutego 2015

Od Sama CD. Ally

Patrolował teren pod postacią wilka. Tak było szybciej i bezpieczniej. Słyszał lepiej, czuł więcej, a wzrok był w stanie wypatrzeć ewentualne pułapki. Znalazł kilka wnyk, które po kolei rozbrajał, żeby nikt się na nie w przyszłości nie natknął. Nudne zajęcie pokrzepiała myśl o wspólnie spędzonym wieczorze z Ally. Nie mógł się doczekać, co przy dłuższym przyglądaniu można było zauważyć, lecz do ziemi ściągała go myśl o jego odpowiedzialności. Jeśli nie przebada terenu dokładnie, może narazić kogoś z watahy, a tego by nie chciał.
Najpierw usłyszał przeraźliwy krzyk, chwilę później poczuł zapach krwi. Głos był tak samo przerażający, jak wtedy, u niego w domu. Od razu wiedział, że to alfa, urocza dziewiętnastolatka, znowu wpakowała się w kłopoty.
Nie była daleko, jakieś 1,5 mili od Sama, więc w błyskawicznym tempie dotarł do dziewczyny. Schował się za krzakami i szybko włożył na siebie ubrania, które miał w torbie( torbę miał założoną przez ramię nawet jako wilk. Może to dziwne, ale to po prostu Sam.).
Podszedł do alfy i do jego nozdrzy dotarł intensywny, obrzydliwy zapach krwi. Sam widok kostki ugrzęzłej we wnykach nie budził w nim jakiegoś obrzydzenia, strachu. Chodziło o zapach.
- Jejku, coś ty zrobiła dziewczyno? - spytał, rozrywając koszulkę i kucając obok wnyk.
- Nie widać? -warknęła głosem przesyconym bólem dziewczyna. - Znalazłam wnyki.
- I próbowałaś je unieszkodliwić, wkładając do nich nogę? Pomysłowe. Zaciśnij zęby, może boleć. - zawiadomił, po czym chwycił za obie strony pułapki i rozchylił. Dziewczyna szybko zabrała nogę, a Sam puścił szczęki, w ostatniej chwili zabierając palce. Wziął materiał oderwany od koszulki i zrobił opaskę uciskową. Oderwał kolejny i posłużył się nim jak bandażem.
- I co teraz? - spytała cicho.
- Zapowiada się ciekawa droga powrotna. - uśmiechnął się szeroko i podniósł Ally, jak książęta noszą księżniczki.

***

3 mile później siedzieli w domu Sama, popijając herbatę. Rosie oczywiście siedziała u boku Al, która z niecierpliwością zaglądała do rany, by sprawdzić, czy już się zagoiła.
- Nie możemy zrobić nic normalnie? - Sam westchnął teatralnie, uśmiechając się szeroko. - Ty to masz szczęście.
- Raczej pecha.
- Czekamy aż się zagoi i ruszamy na koncert.

***

Sam nigdy nie bawił się tak dobrze. Żałował, że koncert upłynął tak szybko. Udało im się wcisnąć do jednego z pierwszych rzędów. Miał nieco obolałe barki, od trzymania na baranach Al, która nie była wysoka i wdrapanie się na Sama było konieczne, jeśli chciała coś zobaczyć, ale wydawało mu się, że dziewczyna jest coraz swobodniejsza w jego towarzystwie. Teraz stał przy aucie i czekał na jej powrót z łazienki.

<Ally?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER