Łowy i głód
nigdy się nie kończą

czwartek, 26 lutego 2015

Od Sama CD. Ally

Spojrzał na nią, unosząc prawą brew.
- Czyżby starość cię dopadała, młoda, a raczej stara, damo? - mruknął z ironią.
- Młody się odezwał. - rzuciła przez zaciśnięte zęby. - Byłbyś tak miły i mnie naprostował?
- Co proszę? - mruknął zdziwiony.
- Złap mnie za ramiona i pociągnij do tyłu, panie mądry.
Jak chciała, tak zrobił. Podszedł do niej od tyłu, chwycił delikatnie za ramiona i pociągnął. Starał się nie zrobić tego mocno. Coś chrupnęło i Ally stękając wróciła do właściwiej pozycji. Sam puścił jej ramiona i podszedł do Rosie gryzącej poduszkę.
- Za to, mała łobuziaro, lecisz do ogródka.
- Daj spokój, to jeszcze szczeniak. - stanęła w obronie suczki alfa. Odebrała ją Samowi i odłożyła na ziemię. Psina szybko czmychnęła z pokoju.
- Sojusz kobiet. Nie cierpię tego.
- Idź się umyć. Śmierdzisz.
- No wiesz co! Żeby tak obrażać gospodarza! - udawał oburzenie Sam, ale posłusznie poszedł w stronę swojej łazienki. Ally również skierowała się do tej w swoim pokoju, by zmyć z siebie ślinę zwierzaka.

***

Spotkali się w kuchni. Nie była duża. Zabudowana jasnym drewnem z przyjemnie wyglądającą lodówką.
- Zostały ci jeszcze dwa dni zwolnienia, byłbym zaszczycony, gdybyś zechciała spędzić je wraz ze mną. - uśmiechnął się, ukazując dołeczki.
- A co chcesz robić? - spytała, odwzajemniając uśmiech.
- Najpierw śniadanie. Później spacer z małym rozleniwionym szczeniakiem zwanym Rosie. Patrol, czy myśliwi odeszli. A wieczorem... Koncert.
- Koncert?
- Imagine Dragons grają u nas w mieście. Dostałem dwa bilety. To jak będzie? - puścił jej oczko.

Ally?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER