Łowy i głód
nigdy się nie kończą

piątek, 27 lutego 2015

Od Alfiego c.d Sama

Gdy emocje rozrywają Cię na szczepy, a zły wilk z powieści starego Indianina wygrywa z tym dobrym, kiedy masz ochotę rozszarpać wszystkich na około lepiej usunąć się z planu. Dać opaść emocjom i po cichu uknuć dalszy plan. Nie zamierzał dalej dręczyć Ally, okazała mu uległość - i właśnie na to liczył. W chwili kiedy poczuł jej strach już wiedział, że znajduje się na wygranej pozycji i czerpał przyjemność z jej reakcji. Doskonale wiedział, że obawiała się go odkąd dołączył do stada. Był dla niej zagrożeniem. Silny, brutalny, agresywny z charakterem alfy, a Ally doskonale wiedziała, że potrafił również wykazać takie cechy jak bezwzględność, mściwość czy też okrucieństwo. Nie był zwykłym betą. Potrafił zastraszyć Ally zwykłą sztuczką stosowaną przez większość zwierząt, w tym ludzi. Stawał naprzeciw z kamiennym wyrazem twarzy i zimnym wzrokiem rzucał jej wyzwanie, patrząc prosto w oczy. Był wyższy - dodatkowa przewaga. Owszem, takie traktowanie wilka wyższej rangi nie było często widywane.
Jak już było wspominane, swój cel jeśli chodzi o młodą alfę osiągnął. Zmusił ją do ukazania uległości i wystarczyło do tego jedynie nieco siły perswazji. A oburzenia nowego wilka nie rozumiał. Doba feminizmu, haloo, same chcą być traktowane jak mężczyźni, nie mówiąc o tym, że Alfie nie traktował ulgowo kobiet. Szczerze, to nikt ze znanych mu wilkołaków tego nie robił. Nie byli ludźmi. Kobiety były równe mężczyzną.
Wyszedł by przemyśleć to wszystko. Ułożyć plan, choćby najgłupszy i najbanalniejszy. Ochłonąć. Miał zamiar zemsty, chciał pokazać temu dupkowi gdzie jego miejsce. Coś takiego nie zostanie wybaczone. On pewnie będzie Ally przez następne kilka miesięcy wypominać jedne spóźnienie i był w stanie nawet ją za to uderzyć, a co dopiero nie popuści tak jawnej prowokacji. Równie dobrze mógłby mu prosto w twarz rzucić wyzwanie, a na to on nie mógł pozwolić i to już nie chodzi o pozycję, a również o honor. A nawet nie wiecie co jest Alfie w stanie zrobić, by swój honor obronić. Przez myśli przewijały mu się różne pomysły. Od tych dość nieszkodliwych takich jak spranie tego aroganckiego śmiecia, przez łaskawe jak zagryzienie, po te wręcz chore, typu wyrwania mu rąk i kazania ich aportować. Tak, z nim nie da się nudzić, nawet wtedy, kiedy myślał jedynie o tym szczeniaku, co śmie się stawiać. Kim on właściwie jest?
Alfie siedział sobie na skałce, jedząc chrupki, które pewnie miało w sobie jakieś dwieście procent cukru. Jedząc? Mało powiedziane. Podrzucał je wysoko w górę, wy złapać je dokładnie do buzi. Naprawdę fajny sposób spędzania wolnego czasu. Dość szybko stwierdził, że niedaleko jest członek stada. Charakterystyczny zapach watahy - i wszystko jasne. Swoją drogą uśmiechał się złośliwie, mając satysfakcję z tego, że raczej pan Samuel nie jest zadowolony z racji posiadania na sobie zapachu innego faceta. Cóż, tak to jest w wilczym stadzie, a jako, że Alfie miał silniejszy zapach niż Ally, teren pachniał bardziej nim niż nią. Szach i mat.
Upss, zostało już wyjawione, któż to w jego stronę zmierzał. Alfie wstał i przywlekł się do niego, opierając się o jakieś drzewo, z rękami w kieszeniach i mierząc przeciwnika bacznym, zimnym wzrokiem i mając na ustach ten wredny, arogancki uśmieszek.
- Mam nadzieje, że przyszedłeś mnie przeprosić - powiedział, jak na razie będąc milutkim. Wbrew pozorom, nie denerwował się teraz, że Sam go lekceważy. Była to potężna przewaga dla Alfiego, niedocenianie przeciwnika to najgorszy błąd. Alfie nie był słabeuszem i miał jeszcze jedną cechę. Był jednym z gatunku tych, co w drogę lepiej nie wchodzić. Nie potrafił się wycofać i kąsać będzie aż do śmierci. Myślisz, że już nie da rady? Nie podniesie się? Odwróć się, a on zatopi w tobie kły. Po chwili bez odpowiedzi. - Jeśli nie, to się zdenerwuje. Nie chcesz mnie widzieć złego, kolego.
Podszedł do niego, dość blisko, nadal mierząc się spojrzeniem. Każdy o zdrowych zmysłach wycofałby się. Alfie był nieobliczalny. Mimo niepozornego wyglądu, lekkiej gadce i uroku jaki roztaczał, był psychopatą i socjopatą. Sam jednak zdawał się nie zauważać niebezpieczeństwa, jakby posiadał zupełny brak intuicji i instynktu samozachowawczego.

Sam?
Wybacz, że Wam się wcinam, ale sami wciągnęliście w to Alfa. 
Ostrzegam, że Alfie jest podstępny, a do słabeusza mu daleko, tak więc postaraj się nie potraktować go jak miękką kluchę. W końcu skoro jest betą musiał to wywalczyć, prawda? To o czymś świadczy.

7 komentarzy:

  1. Honor? Serio? xD
    Dobra, nieważne, Sam ma kompletnie inne pojęcie słowa honor :3
    A odpiszesz Alasce? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, jednak mimo, że opowiadanie jest pisane z perspektywy trzeciej osoby, tok myślenia jest Alfowy. Alfie uważa za bruzdę na honorze kiedy ktoś mu podskoczy, a on nie da mu nauczki, jest to dla niego hańbą, ponieważ jest mężczyzną niezwykle dumnym. Poza tym i w oczach innych członków byłaby to hańba, przecież dał wyskoczyć na siebie komuś niższej randze. Przypominam, że wataha dla Alfiego znaczy coś innego, niż ta mała, wilczo-tropowa społeczność dla nas.
      Mam nadzieje, że nie zabrzmiało to wrednie czy złośliwie, bo nie o to mi chodzi ;D

      Usuń
    2. I jasne, po prostu jakieś trzy dni nie byłam obecna, tak więc nie miałam jak ;D Ale jeszcze dziś odpis powinien się pojawić.

      Usuń
  2. Ej, ja naprawdę nie chce być wredna czy coś, ale Alfie jest betą, bo jesteś współtwórcą bloga :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lunz, to Burak założyła WT i poprosiła mnie o pomoc z blogiem. Zostałyśmy wspólniczkami. To ona wyszła z inicjatywą, żebym była alfą i większość zakładek to jej robota. Ja - tak naprawdę - jedynie wniosłam drobne zmiany, dodałam to i owo i stworzyłam formularz. Burak sama mogła zasiąść na miejscu alfy, lecz nie chciała. :')

      Usuń
  3. Spoczki, nie mniej jednak i w takim wypadku pojęcie współtwórcy pasuje ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lunz, idziesz złym tropem, wybacz. Alfie nie jest betą, ponieważ ja jestem administratorem. Jest betą, ponieważ taką fabułę walki o władzę wymyśliłyśmy z Ally, a on sam w początkowym zamyśle miał być omegą, tak więc jego pozycja nie ma nic wspólnego ze moim stanowiskiem. ;D A w życiu watahy, Alfie przecież nie został betą tak z tyłka, musiał na to zasłużyć, no a w jego słowniku zasłużyć oznacza wywalczyć.
      Ps. ten mój dopisek w opo też nie miał być złośliwy. Po prostu chciałam zapobiec temu, że Sam zostanie super herosem i nagle się okaże, że Alfie to słabeusz który nawet porządnie ugryźć nie może. Niestety spotkałam wiele osób które w ten sposób prowadzą swoje postacie :')

      A ty Ally, nie bądź taka skromna, ok? Bardzo dużo zrobiłaś, za co oczywiście Ci ślicznie dziękuje! <3

      Usuń

Layout by TYLER