Łowy i głód
nigdy się nie kończą

niedziela, 1 marca 2015

Od Alfiego c.d Alaski

Co tak się dziwi? To jego obowiązek! Nawet jeśli kwestia przynależności do stada pozostawała wątpliwa - niby nutę czuł, ale nie ufał swojemu nosowi - to jednak była to jego robota, z czego raczej zadowolony nie był. Wolał się obijać i patrzeć na krzywdę innych bądź ją wyrządzać, niż jej zapobiegać, dlatego tak niechętnie do tego podchodził. Nie był bohaterem, przynajmniej nie takim jakich pokazują w komiksach. 
Alfie miał to do siebie, że na jego usta często wpełzał uśmiech ale i znikał. Tym razem była to ta pierwsza czynność, a wyraz tego uśmiechu wraz z żarem w ślepiach był brudny. Cholernie, niezaprzeczalnie brudny, pełen nieprzyzwoitości, lubieżności i grzechu. Wydawał się on zupełnie nie pasować do tej chłopięcej twarzy i zdradzał, że Alfie miał równie brudne zamiary co do Alaski. Zobaczymy kto będzie tym złym i niegrzecznym. Swój nastrój zmieniał z sekundy na sekundę. Jeden raz był opryskliwy, by za drugim razem ją uratować, najpierw zgrywał niedostępnego, by teraz knuć co do niej plany. Człowiek zmiennym jest, a i procenty swą rolę odegrały. Poza tym zaproponowała mu zabawę! Mimo dwudziestu pięciu lat na karku był wiecznym nastolatkiem, uwielbiającym się mocno zabawić. Nic co ludzkie nie jest mi obce, czyż nie? A on kochał próbować wszystkiego przy czym wydawało się, że żyć szybko to jego życiowe motto. Jedynie do umierać młodo mu się nie śpieszyło, wolał jeszcze trochę sobie pożyć.
- I słusznie - skwitował, po czym udali się do klubu. Jako, że droga długa nie była, zbyt długo czasu nie zajęła, tak więc rozmowy niemal nie było. Pchnął drzwi, a im oczom ukazał się dość typowy obrazek. Duża hala, mrugające światła, ciemno jak w dupie no i tłum tańczących. Większość z nich była już w stanie wskazującym. Ciała ocierały się o siebie, mając w głębokim poważaniu przestrzeń osobistą, muzyka zagłuszała myśli. Rzucił jej rozbawione spojrzenie i skierował się do barku. Usiadł ciężko na wolnym hokerze, po czym zerknął szybko na dobrze znaną mu kartę drinków, by zaraz poinformować barmana o zamówieniu. Szkoda, że go nie znał, tak więc ponownie powrócił do Alaski - Co powiesz na Sex on the beach
- Brzmi dobrze - odpowiedziała.
- Choć wiesz, teraz na plaży jest nieco zimno - powiedział, krzywiąc się. Po chwili nachylił się w jej stronę. - Chcesz naprawdę poszaleć? - spytał, unosząc wysoko brew. - Czy może robisz to tylko po to, by nie wyjść na miękką? - sprowokował ją. Powiedzmy, że miał przy sobie starych, dobrych przyjaciół.

Alaska?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER