Łowy i głód
nigdy się nie kończą

piątek, 27 marca 2015

Od Alfiego c.d Alaski

Wspaniała, długa noc, taaak... tyle, że dla Alfa była takie, jak wszystkie. Choć trzeba było przyznać, że Alaska miała temperament, o czym przekonały się jego plecy, które były tak podrapane, że można by było je pomylić z jakimś kanionem. Być może dlatego mu było tak nieprzyjemnie spać na plecach, tak jak to właśnie robił. Z tym, że nie spał. Przez ten cały czas nawet nie zmrużył oka, jedynie leżał tak, patrząc się w sufit, by na te parę godzin zdjąć maskę wesołka, a jego umysł był na tą chwilę równie nagi jak ciało. Dopiero gdy wyczuł, że Alaska nie śpi, ogarnął się nieco i ponownie założył maskę. Uśmiechnął się lekko, niemal niezauważalnie i pocałował ją na dzień dobry. Krótko, ale jednak.
- Jak się spało? - spytał, udając zaspanego, nawet ziewnął! Gdy już uzyskał odpowiedź, że dobrze, postanowił się wreszcie ruszyć z łóżka. - Puść mnie - zażądał, jednak nadal przyjaźnie. Cóż, kwestia tego, że była członkiem jego stada. W innym wypadku rzekł by jedynie "było miło, a teraz wypierdalaj" czy coś w ten deseń. Ah ten Alfie. Gdy udało mu się wydostać, skierował się do motelowej łazienki, jednak gdy już miał wchodzić, odwrócił się i posłał nadal leżącej dziewczynie swój uroczy, szeroki uśmiech. - Idziesz ze mną? Umyje Ci plecy czy coś - zaproponował, poruszając brwiami i wyraźnie kładąc nacisk na "czy coś". Dobra kąpiel nie jest zła, a w dwójkę zawsze przyjemniej. Takie rozpoczęcie dnia wspólnym prysznicem to coś cudownego! I wcale nie mówię tutaj o kąpieli przy świecach...

Alaska?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER