Łowy i głód
nigdy się nie kończą

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Mickey'a cd. Deer

Nie spodziewał się takiego pytania. Przed chwilą tu przyszła, a już kompletnie zmienia temat. Nie ufał jej, zresztą jak każdemu samotnikowi, poza tym przyszła w dość niewłaściwym momencie. Był roztrzęsiony  i smutny, nie miał siły niczego ukrywać, nie chciało mu się zgrywać wybranka losu. Słysząc padające pytanie mimowolnie się spiął. Palce przestały uderzać w struny, a czujny wzrok chłopaka omiótł dziewczynę od stóp do głów. Powoli odłożył gitarę na bok, wstał i podszedł do dziewczyny. Nachylił się nad małą istotką przechwycił wzrok jej dużych, błękitnych oczu. Jego ślepia wyrażały raczej myśl: "Jeszcze jedno słowo i rozszarpię ci tchawicę", ale było to normalne spojrzenie, gdy ktoś go zdenerwował.
Nie miał siły ukrywać emocji, ale nie zamierzał czegokolwiek wyjawiać obcej osobie. Schylił się, tak że jego wargi niemal muskały uszy dziewczyny.
- Obawiam się, ze nie uzyskasz odpowiedzi. Nie mam w zwyczaju odpowiadać na pytania samotników kompletnie niezwiązane z watahą. To przeczy zasadom. - zrobił krok do tyłu i luźno oparł się o spróchniałą i pokrytą grzybem ścianę szopy. O ile BB był już pięknie wyremontowany, to wszystkie szopy wymagały jeszcze mnóstwo pracy. Poczuł chłód bijący od desek, ale zamarł w bezruchu, obserwując przybyłą. Deer nie dała nasycić się chwilą ciszy, bo już rzuciła kolejnym pytaniem.
- Czyli jednak działa tu jakaś wataha? - mruknęła, nie przejmując się kompletnie niemą groźbą Alexa.
- Owszem.
- Jesteś alfą?
- Nie. - w charakterystyczny sposób przeciągnął ostatnią samogłoskę. - Nie miałbym głowy to zajmowania takiego stanowiska. Za dużo użerania się z członkami. Choć i jako beta nie mam lekko, a Alfie czasem musi gdzieś wyjechać. - przez krótką chwilę zdążył uświadomić sobie jaki był niegrzeczny. Zmieszanie jego osobowości z porządną betą było na porządku dziennym. - Wybacz za moje wcześniejsze zachowanie. mam dużo na głowie, a i dzisiejszy dzień jest do dupy. Rozumiem, że chcesz dołączyć, tak? - spytał, jakby wcale nie znał odpowiedzi.
- Nie ma sprawy. Tak, myślę, że tak. Długo szukałam watahy... - rzuciła i uśmiechnęła się lekko. I na oblicze Mickey'go wystąpił delikatny uśmiech. Zaraz jednak rozwiało go powtórzone przez Deer pytanie.
- No więc czemu płaczesz? - spytała delikatnie, ale lekko. Bezwiednie popatrzył na nią z takim smutkiem, że odruchowo zrobiła krok do tyłu. Mickey nie zamierzał jednak powtarzać swojego błędu z niegrzecznymi odzywkami i odpowiedział.
- Rocznica śmierci mojego taty oraz odejścia od niego mojej mamy. Ironia losu, nieprawdaż? Ale nieważne. Skoro postanowiłaś dołączyć wypadałoby pokazać ci tereny. BB jest niedaleko, więc może tam przenocujemy, a z samego rana ruszymy zwiedzać. Co ty na to?

Deer?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER