- Alfie to skrót od Alfons? - spytała, z niezniszczalnym, szerokim uśmiechem na twarzy.
- Tak, trafiłaś. - był tak uprzejmy i miły, że Cassie w życiu by nie pomyślała, że może nie być do końca normalny.
- Łał, urocze imię. - chłopak tylko prychnął rozbawiony. Dziewczyna za nic nie mogła dotrzeć do tego,co go tak bawi. Zrobiła głęboki wdech, który poskutkował jeszcze większą sympatią do spotkanego mężczyzny. - Jesteś taki, jak ja, prawda? Łał, czyli nie jestem sama...
- Taki jak ty?
- No wiesz, zmieniasz się w wilka i tak dalej. Łał, nie mogę uwierzyć, że są tacy jak ja. Należysz do jakiejś watahy?
- Tak się składa, że tak. - Alfie lustrował ją wzrokiem od stóp do głów. Wcale nie była AŻ taka chuda. - Niedaleko jest całkiem fajny bar. Może porozmawiamy na spokojnie przy dobrym koktajlu i burgerze? - a jednak. Uśmiech Cassie wcale nie jest niezniszczalny. Przybrała poważną minę i odwróciła wzrok od jego twarzy, wpatrując się w dziewczynkę, która cała umorusana czekoladą wsuwała batonika.
- Łał... To nie jest dobry pomysł... Ja nie jem często...
<Alfie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz