Na kolanach trzymał dużą, prostokątną paczkę obłożoną różowym papierem w jednorożce . Na środku przyklejona była sporych rozmiarów kokarda, w kolorze czerwonych jabłek ogrzanych słońcem. Na dworze było coraz cieplej, pierwsze krokusy już kwitły, a ptaki stopniowo wracały do lasu.
Alfie miał przyjść z tortem, ale Alex dostał wiadomość od alfy, że coś mu wypadło i pojawi się wieczorem. Nie przeszkadzało to jednak we wręczeniu prezentu Cassie, która właśnie pojawiła się w drzwiach.
Co jak co, ale 18 urodziny ma się tylko raz w życiu.
Tak jak każde, pacanie.
Miała na sobie ładną, żółtą sukienkę, której podszewka kończyła się tuż przed kolanami, natomiast tiulowa warstwa sięgała do kostek dziewczyny. Beta nie wiedział czemu, ale wyobraził sobie w takiej sukience Alfiego.
Zdecydowanie nie jesteś normalny.
Tak, tak, wiem.
Uśmiechnął się pod nosem, próbując odgonić od siebie niezbyt piękne wyobrażenie.
Kiedyś go zapytam, czy na pewno nie ma takiej sukienki w szafie.
- Cześć, Cass. - zawołał serdecznie, podnosząc swój leniwy tyłek z fotela.
- Cześć. Łał, to miejsce robi się coraz przytulniejsze. Uroczo. - uśmiechnięta rozglądała się po wnętrzu. Nikt, oprócz Alfiego i Alexa, nie widział jeszcze nowej odsłony głównego pokoju.
- Też tak myślę. To dla ciebie. - wyciągnął w jej stronę prezent. - Wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin, Cassie. - dziewczyna nieśmiało przejęła podarunek.
- Och, łał, uroczy. Dzięki Alex. - uśmiechnęła się jeszcze szerzej < o dziwo było to możliwe> i przytuliła betę, który stanął jak wryty. Po chwili opamiętał się i delikatnie poklepał dziewczynę po plecach. Kiedy ta była zajęta rozpakowywaniem paczki, Alex dostał kolejnego smsa od Alfiego.
Już jadę stary.
Alfie? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz