Krucha dziewczyna przemierzała ulice miasta, ciekawie rozglądając się na boki. Podziwiała wysokie wieżowce, zatrzymywała się by pogłaskać zwierzaka, który obwąchiwał ją mimo woli swojego właściciela, szarpiącego uparcie za smycz, uśmiechała się szeroko do każdego dziecka spotkanego po drodze. Słyszała kilka komentarzy przechodniów na temat swojego niewiarygodnie chudego ciała, ale puszczała je mimo uszu, jeszcze szerzej się do takich ludzi uśmiechała. Lubiła pokazywać, że dobry nastrój wcale nie jest zależny od jedzenia. Wiatr zawiał nieco mocniej i długa spódnica zaplątała się w nogi dziewczyny, uniemożliwiając jej postawienie następnego kroku. W ostatniej chwili wyciągnęła ręce przed siebie, amortyzując upadek i lądując na kolanach, nie na twarzy. Kilka par oczu spojrzało na nią z pobłażaniem i satysfakcją, po czym wróciło do swoich spraw. Niczym niezrażona anorektyczka wstała jednak, uśmiechając się ponownie, otrzepując ubrania i ruszyła dalej, by zaraz zderzyć się z wysokim mężczyzną. Szybko od niego odskoczyła i popatrzyła przepraszająco w jego oczy.
- Ja... łał... Przepraszam. - uśmiechnęła się, jakby zapominając od zderzeniu. - Łał, uroczo. Jestem Cassie, a ty? - tym razem na jej twarzy pojawił się "uśmiech nr 5", zarezerwowany dla nowo poznanych osobników.
<Alfie? :d>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz