Czasem Alfiego to nawet odebranie tortu przerastało. Szczególnie, kiedy kasjerka była ładna, a cukiernia posiadała dość wygodne zaplecze. Spokojnie, to był szybki numerek, a on już po paru(nastu) chwilach był w drodze, zmierzając w stronę BB z tortem i prezentem dla Cassie. Pomińmy to, że Alfie nie potrafił wybierać i kupować prezentów, ani w ogóle święcić takich dni jak urodziny czy gwiazdka. Nie rozumiał ich fenomenu. Nic dziwnego, że na ostatnią gwiazdkę dał Mickey'owi niezwykle wyszukany prezent, jakim jest pianka do golenia (tak dla jaj, żeby dorósł) i pornos typu świerszczyk, a to wszystko kupione na stacji benzynowej, do czego zapytany grzecznie się przyznał, a prezent nazwał "męskim zestawem". Czy ktoś jeszcze wątpi, że z Alfim nie można się nudzić? Kiedy wszedł do BB, pierwsze na co zwrócił uwagę to Cassie, czyli nasza solenizantka, czy jak to się tam mówi. Uśmiechnął się do niej wesoło - jak zawsze - i postawił tort na stoliku.
- Hej mała. Która to już wiosna? - zapytał, po czym dodał - Miałem z prezentem prawdziwy horror. Normalnie to kupiłbym czekoladki, ale... - westchnął i wzruszył bezsilnie ramionami, nie wiedząc co tu dalej mówić. Oczywiście kwestia z gwiazdkowym prezentem nie została zapomniana [choć była raczej miłym wspomnieniem], tak więc Mickey się wtrącił.
- A nie świerszczyk i piankę?
- Nieee, to męski zestaw. Damski zestaw to wino, czekoladki i Fifty Shades of Grey - stwierdził Alfie, który oczywiście musiał się wykazać swoją wiedzą z dziedziny "kobieta". Oczywiście to nie było w prezencie dla Cassie, a... pluszak. Taki wielki, wielki misio-pluszak, który po chwili wniósł do domu. - A to dla ciebie. Wybacz, za denność prezentu.
Cassie, Mickey? ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz