Kilka dni przed walką z Samem
Sprężystym, szybkim i pewnym krokiem przemierzał ulice, podśpiewując jakąś starą piosenkę, jak to on. Okulary przeciwsłoneczne na oczach, skórzana kurtka na ramionach. Dzień był młody, postanowił więc się nieco rozerwać. W sumie, to tylko wtedy idzie do miasta, no bo po co mu zmierzać w tą stronę w innym wypadku. Woli pozostać na terenach watahy i pełnić swoje obowiązki, choć ma dość tego, że jest zmuszony pełnić i obowiązki Ally, ponieważ idiotka nie potrafi zająć się watahą. Tak rozmyślając nad tym całym gównem, sobie wędrował. W końcu coś zwróciło jego uwagę - młoda, chuda dziewczyna, która zaplątała się w swą długą spódnicę i upadła, by zaraz wstać i... wpaść na Alfiego. Zmarszczył brwi, patrząc na nią. Była nieco zakłopotana, co go rozbawiło. Był dziwnym kolesiem, niewątpliwie, ale naprawdę bawiło go to zakłopotanie i to ciągłe powtarzanie "łał". Uroczo.
Jego nos wyczuł coś, co dla ludzi było nieuchwytne. Była wilkołakiem. Nie czuł jednak od niej woni swojego stada, co normalnie było by podejrzane - jednak nie teraz. Była nieszkodliwą nastolatką przecież, która potknęła się o własną spódniczkę!
- Alfie - odpowiedział, posyłając jej swój wyuczony, uroczy uśmiech.
Krótko ale treściwie!
Cassie?
Czyli robimy tak, ze Cass go później znalazła? C:
OdpowiedzUsuńTak, juz idę spać xD
Przecież pisałam, że Ally go znajdzie. XD Odstawię akcję rzekomo przed wyjazdem. Jak będzie wlekła za sobą Sama to przy BB Alfonsa zobaczy, to jego też weźmie. Uratuje ich, a lotem wyparuje do LA. I wszyscy szczęśliwi. :')
Usuń