Łowy i głód
nigdy się nie kończą

środa, 4 marca 2015

Od Alfiego c.d Sama i Ally

To powietrze między nimi, zapełnione napięciem i testosteronem, można by było ciąć. Ogólnie to bawiła nieco Alfiego ta sytuacja, szczególnie fakt, że Sam ciągle paplał o jakimś wyżywaniu się na Ally, czego przecież Alfie nie robił. Raz ją zastraszył, ponieważ zaniedbała swoje obowiązki a już jest od damskiego boksera wyzywany, śmiech na sali. Dobrze, owszem, uderzył już nie raz kobietę, jednak jedynie w obronie własnej. Miał się pozwolić lać, sam nie oddając? Poza tym spójrzmy prawdzie w oczy. Alfie potrafił sprawiać wrażenie dobrego chłopca, ale był jednym z tych, co dadzą w pysk, złamią rękę, zgwałcą kobietę, a potem dokończy papierosa i pójdzie w pizdu, jakby nigdy nic się nie stało. Kochany, czyż nie? Nawet go nie przejęła groźba dotycząca wydalenia z watahy, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę, że Ally tego nie zrobi. Boi się go. Boi się jego zemsty, doskonale wiedząc, że Alfie niekoniecznie jest zdrowy psychicznie. Dziwne, że to wiedziała. Przecież starał się to ukrywać. Tiaaa. Starał się.
- Alfa roku - prychnął, coraz bardziej gardząc Ally przez jej zachowanie. Dla niego przywódcą jest ktoś stanowczy, konsekwentny, ktoś kto potrafi przemawiać i nie dopuszcza do takich sytuacji. Gdyby to Alfie był alfą... Oh, wtedy dopiero to stado zyskałoby potęgę, a przynajmniej w umyśle Alfiego. W takiej sytuacji jak ta zadziałałby błyskawicznie, rozdzielił agresorów chociażby siłą i przywołał do pionu. No, ale skoro nie był, a jedną z funkcji bety jest karanie takich wyskoków... Nie ukarze go przecież za wypełnianie swych obowiązków. - A ty co, pantoflarzu? Musi Cię alfa bronić? - parsknął, patrząc na Sama. - Jaka szkoda, że sobie poszła - powiedział jedynie i rzucił się do gardła Samowi, już pod postacią wilka. Przemiana była kwestią ułamka sekundy, tak więc Sam nawet nie miał chwili by zareagować. Alfie może i nie zbił kłów w jego krtań, a kilka centymetrów niżej, w ramię, a po dźwięku jaki w tej samej chwili dobiegł do uszu wilka można było wywnioskować, że jego obojczyk został zgruchotany. Pysk Alfiego wypełnił się ciepłą krwią, spływającą do gardła, działającą na niego silniej niż jakikolwiek narkotyk. Odezwał się w nim zew krwi, rozpalający zmysły. Tego uczucia nie dało się opisać. Była to mieszanina chcicy i ćpuna który dorwał się do heroiny po głodzie. Źrenice się gwałtownie powiększyły, niczym na widok ukochanej osoby, serce biło tak szybko, że brzmiało jak seria z karabinu, ciało drżało z podniecenia, a w jego umyśle działo się piekło. Chciał więcej i więcej. Na początku chciał go jedynie pouczyć, lecz teraz.... szarpał szczękami, by tylko bardziej naruszyć naczynia krwionośne. Sama przyciskał do ziemi swym całym ciężarem, nie pozwalając się wyrwać. Rozluźnił szczęki i oderwał się od rany, patrząc na twarz Sama. Zęby szczerzył w przerażającym uśmiechu, ryjącym psychikę bardziej niż jakikolwiek widok, a krew spływała z pyska na jego ciało. Właśnie wtedy Sam go zrzucił z siebie. Alfie na biegu się podniósł i ponownie skoczył na tego idiotę.

Sam?
Możesz poturbować Alfiego, nawet bardzo, bardzo mocno. Alfie nie jest najsilniejszy.
Jednak pamiętaj o tym, że skurczybyk jest cholernie wytrzymały, więc będzie atakował i trzymał się na nogach nawet wtedy, kiedy każdy wilk by już wymiękł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER