Łowy i głód
nigdy się nie kończą

piątek, 27 marca 2015

Od Alfiego

Miesiąc temu.
Po walce z Samem

Nikt nie wyszedł. Powieki robiły się coraz cięższe, a Weasel walczył, by nie usnąć. Nie byłoby to mądre rozwiązanie, zważywszy na dzikie zwierzęta zamieszkujące tą okolicę jak i fakt, że wszędzie tutaj mogą czaić się niebezpieczeństwa. Nie mówiąc, że nie każdy w watasze jest zwolennikiem Alfiego i nie jedna osoba ma ochotę się go pozbyć, a on sam już nie miał siły na walkę. Przymknął oczy, poddając się w walce z sennością. To koniec, Alfie. Idź spać. Zasługujesz na to. Już po chwili wilk oddał się w objęcia Morfeusza, po raz ostatni dziś szurając pazurami o drewno, chcąc dać o sobie znać.

Aktualnie
Rany się zagoiły, kości zarosły, ścięgno - choć nadal dawało o sobie znać - już podgoiło się. Nie wstawanie z łóżka przez blisko tydzień opłaciło się. W humorze był doskonałym, w końcu jak miałby nie być. Był alfą. Wreszcie mógł zająć to stanowisko i choć - jak się obawiał - w watasze gorzej się zaczęło dziać i czuł na sobie nieufne spojrzenia członków, jak i te strachliwe, gdy stawał z nimi twarzą w twarz, dobór nowego bety, łagodne podejście do wilków oraz zainwestowanie w rozwijanie się watahy sprawiły, że patrzyli na niego dużo przechylnej. Alfie potrafił do siebie przekonać każdego, czy to żartami i wiecznym uśmiechem, czy dobrymi decyzjami i stanowczością. Właśnie upijał się w The Wolf's Tooth i zabawiał innych swym wesołym usposobieniem, jednocześnie wkurzając jakiś gości cynicznymi gadkami i ciętymi ripostami. Jednocześnie zachowywał się jak na jego stanowisko przypadło - kończył spory i pilnował porządku, choć było to trudne, ze względu, że bawili się tu członkowie różnych watah jak i zwykli ludzie.

(Ktoś?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Layout by TYLER